Elżbieta Soszyńska Członkini zwyczajna Pokaż dane kontaktowe
Języki źródłowe
angielski, hiszpańskiJęzyki docelowe
polskiSpecjalizacje
proza, poezja, dramat, esej, literatura faktu, dziennik, wspomnienia, literatura dziecięca i młodzieżowa, literatura użytkowa, literatura popularnaBiogram
Na katedrę kulturoznawstwa krajów hiszpańskojęzycznych trafiłam zupełnym przypadkiem – musiałam w ciągu tygodnia wybrać nowe studia, a filologia hiszpańska była w ładnym budynku i dobrej lokalizacji. Był to najszczęśliwszy ze wszystkich przypadków i zbiegów okoliczności, jakie kiedykolwiek mnie spotkały.
Staram się przekładać tak, żeby chciało się czytać. Chętnie uczestniczę w procesie powstawania książki, współpracuję z autorem/autorką i redakcją. Oddaję teksty w terminach i czuję się współodpowiedzialna za efekt końcowy. Lubię tę robotę.
W internecie
Wybrane przekłady
Siostry, psy i wariaci – Maite Carranza, Júlia Prats – Akapit Press 2018 (Hermanas, perros, frikis y otros especímenes, Edebe 2017)
Marina poczuła, że wchodzi na pole minowe, postanowiła więc zmienić strategię. Angela zwykle osiągała swoje cele spuszczając wzrok, wydymając usteczka i mrugając zalotnie. Nie umiała zbyt dobrze spuszczać oczu ani wydymać ust, więc postanowiła spróbować z mrugnięciem. C.C. przyglądał się jej zaskoczony. Marina nie poddawała się. Mrugnęła znowu prawym okiem (a może lewym?) i zapytała: – I jak? Zdecydujesz się pójść ze mną? Ale C.C. jej nie słuchał, tylko przyglądał się zaniepokojony. – Przygryzłaś sobie język, czy coś? Marina zrozumiała, że chodziło mu o próbę puszczenia oczka. Aż tak źle jej poszło? Przypomniała sobie inną sztuczkę Angeli: sugestywne kołysanie biodrami. Odwróciła się i ruszyła chwiejnym krokiem w stronę lady tak nieszczęśliwie, że straciła równowagę, przewróciła się i oblała cały dres mlekiem. Uczynny C.C. podniósł ją, podał papierową serwetkę i pomógł jej się wytrzeć. – Ugięły ci się kolana, jakoś dziwnie szłaś. Musiałaś stanąć na czymś śliskim. Marina miała ochotę się rozpłakać, ale została jej ostatnia deska ratunku. Korzystając z okazji, że C.C. znajdował się dość blisko i delikatnie osuszał jej twarz serwetką, wspięła się na palce, wysunęła podbródek i pocałowała go. W końcu, za całusa…, pomyślała Marina frywolnie. To tylko cena, którą płaciła za życie Patricka. Przy tym, podobało jej się. A najdziwniejsze, że C.C. odwzajemnił pocałunek z takim entuzjazmem, że przyparł ją do ściany i odciął jej dopływ powietrza. Musiała być chyba bardzo zmęczona albo przeżywać szok termiczny, bo oczy zaszły jej mgłą i poczuła, że spada w głęboką, czarną studnię. Obudziła się w gabinecie dyrektora, leżała na dywanie i ktoś oblewał ją wodą. C.C. we własnej osobie chlusnął jej szklanką w twarz. – Tak mi przykro. Zemdlałaś – usprawiedliwił się z błyszczącymi oczami i płonącymi policzkami. Najwyraźniej był zachwycony jej omdleniem. Potem wytłumaczył jej szeptem: – Powiedziałem, że źle się czułaś i dlatego zabrałem cię do bufetu. Nic nie mówiłem o pocałunku. Marina nie dowierzała. Zemdlała, migdaląc się z…? Pojęła, że całowała się z C.C. i że teraz C.C. patrzył na nią tak dziwnie, tak dziwnie, że poczuła rozpalone policzki i przyłożyła ręce do twarzy. Rozchorowała się? |
|
Alfred y Agatha. Zagadka złotych figurek – Ana Campoy – Akapit Press 2017 (Las aventuras de Alfred y Agatha. Los diez pájaros Elster, Edebe 2016)
Agatha wsunęła nos między pręty, aby dokładnie rozejrzeć się po klatce. Bujna roślinność zarastała prawie wszystkie kąty, z wyjątkiem tego, w którym znajdowało się urocze oczko wodne. – Zupełnie nic stąd nie widzę – zwróciła się do Alfreda i Pysi. – Powinniśmy wejść do środka. – My? – przerwał Alfred kąśliwie. – Ja już dzisiaj narażałem życie. Wydaje mi się, że sprawiedliwie będzie, jeśli teraz ty to zrobisz. Poza tym, spędziłem już za dużo czasu za kratkami, żeby się tam pchać na ochotnika. Agatha przemyślała argumenty przyjaciela i przyznała mu rację. Pamiętała jednak, co się wydarzyło tamtej nocy, gdy duch starszej pani Elster wszedł do klatki. Nie miała najmniejszej ochoty, żeby zaatakowały ją ptaszyska. Bramka otworzyła się z lekkim skrzypnięciem. Dziewczynka szybko wślizgnęła się do środka, a Alfred zamknął za nią drzwiczki. Ptaszarnia oglądana z wewnątrz, a nie przez żelazne pręty, robiła jeszcze bardziej niepokojące wrażenie. Agatha czuła się jak niechciany gość w klatce dzikich bestii. Uniosła delikatnie jeden z lakierków i zamierzała zrobić pierwszy krok po żwirowym podłożu. Ale nie zdążyła. Ogłuszające skrzeczenie zapowiadało zbliżający się atak. W zaledwie kilka sekund ciemna chmura piór i skrzydeł otoczyła i zupełnie pochłonęła Agathę. Pysia zaczęła szczekać, aby przestraszyć te wstrętne stworzenia, ale na nic się to nie zdało. Ptaszyska nic sobie nie robiły ze szczekania suczki. |
|
Zabójcza zagadka chemiczki – Jordi Sierra i Fabra – Akapit Press 2018 (El asesinato de la profesora de ciencias, Anaya 2002)
Ech, pierwiastki te chemiczne, Choć szlachetne są niektóre, To bywają niestabilne I lubią zaleźć za skórę.
Wodór z tlenem dają wodę, Która zgasi twe pragnienie. Za to azot, to jest model! Ten potrafi się zapienić.
Nie półwyspem hel lecz gazem, Nie myl kryptonu z neonem, Fluor złączy wszystkich razem, Zmiesza się nawet z argonem.
Spójrzcie, iryd, co za piękność Obejrzałby się za nim gal, Beryl mogłabym porównać Z Afrodytą z morskich fal.
Tajemnicze ich imiona: Radon, krypton, ksenon, cez. Nie tylko sercu są drogie A wycisną morze łez.
Platyna robi wrażenie, Rad też jest olśniewający, Ale uwaga na niego, Bo może zaszkodzić niechcący.
Pierwiastków jest cała masa I świat cały na nich stoi, Kto się w nich rozeznaje Przegranej niech się nie boi.
Aby znaleźć pierwszą literę, Trzeba z zagadką się zmierzyć. Jeśli uda się Wam ją rozwiązać W zwycięstwo możecie uwierzyć.
Nie ma tego magnez ckliwy, zdziwaczały skand nie ma, Ma to uran oraz ruten, Ale nie ma ununkwad.
Bułka z masłem – sprawa prosta, Wszak litera to być musi, Ale nie straćcie czujności, Bo tu także można skusić…
|
|
|