Baza wiedzy

Ile zarabia tłumacz literatury, czyli przypadki Hieronima Hipotetycznego

Hieronim Hipotetyczny uśmiecha się miło. Jest zdolnym i sprawnym tłumaczem z angielskiego, ze sporym już dorobkiem. Już dawno nie jest studentem, daleko mu jeszcze do emerytury. Tłumaczy dla znanych wydawnictw literackich, czasem literaturę popularną, czasem bardziej ambitną, niekiedy non fiction. Zyskał już pewną renomę, ma stałe grono zleceniodawców i zazwyczaj ciągłość zleceń, co w tej branży nie jest regułą. Jest wolnym strzelcem, nie ma działalności gospodarczej, pracuje wyłącznie na umowy o dzieło z 50-procentowymi kosztami uzyskania. Znajomi mu zazdroszczą: siedzi w domu, pracuje kiedy chce, ma się czym pochwalić.

Hieronim pracuje za stawki od 500 zł (łatwe kryminały) do 700 zł (ambitniejsze non fiction) brutto za arkusz[1], średnio wychodzi 600 zł brutto (około 27 zł brutto za stronę). Jeśli książka jest łatwa, tłumaczy około 8 arkuszy miesięcznie, jeśli trudniejsza – 6, czasem 4. Praca Hieronima to nie tylko samo tłumaczenie i szlifowanie własnego przekładu, ale również czasochłonne kwerendy w bibliotekach, konsultacje z fachowcami, współpraca z redaktorem, bywa też, że z autorem. Przeciętna książka o objętości 12 arkuszy zajmuje mu więc łącznie z autoredakcją i korektą autorską około trzech miesięcy, jeśli jest bardzo prosta – około dwóch. Zazwyczaj prace nad kilkoma publikacjami toczą się równolegle – Hieronim rano tłumaczy więc jedną książkę, po południu szlifuje przekład drugiej, wieczorem albo w weekend akceptuje korektę trzeciej.

Hieronim tłumaczy zatem średnio 6 arkuszy miesięcznie – czyli około 132 stron. Wychodzi około 33 stron tygodniowo, więc jakieś 6,6 strony na dzień roboczy. Weekendy stara się mieć wolne, nie lubi też pracować w święta, ale często się to nie udaje. Niecałe 7 stron dziennie to chyba niewiele? Dla porównania: tempo uznawane przez agencje tłumaczeń za „standardowe” to 5–6 stron dziennie. Powyżej 6 stron dziennie tryb uznaje się za „pilny”, a powyżej 10 stron  – za „ekspresowy”. Praca w weekendy jest dodatkowo płatna. Należy też wziąć pod uwagę, że agencyjna strona rozliczeniowa dla tłumaczeń specjalistycznych to 1500 znaków, w wydawnictwach nieco więcej – 1800 znaków. W kategoriach agencji tłumaczeń Hieronim pracuje więc najczęściej w trybie „pilnym”.

Jeśli uznamy, że Hieronim Hipotetyczny tłumaczy średnio 6 arkuszy miesięcznie za 600 zł brutto, oznaczałoby to miesięczny zarobek wysokości 3600 brutto, czyli przy umowie o dzieło 3276 zł netto. Trochę więcej niż wynosi obecnie średnia krajowa (4214 zł brutto, 3003 zł netto[2]).

Zupełnie nieźle, prawda?

Hieronim nadal się uśmiecha, ale jakoś blado.

Weźmy pod uwagę, że jest wolnym strzelcem, nie ma firmy, nie jest ubezpieczony ani przez pracodawcę, ani jako członek rodziny. Nikt nie płaci za jego urlop ani zwolnienia chorobowe. Ubezpieczenie zdrowotne, składki emerytalne oraz utrzymanie na czas choroby czy wakacji musi zapewnić sobie sam.

Hieronim otrzymuje wyłącznie honorarium liczone od objętości – choć próbuje negocjować, wydawcy nie zgadzają się na wypłacanie tantiem od sprzedaży ani na procent od sprzedaży e-booków czy audiobooków. W ciągu swojej kariery raz dostał honorarium za wznowienie popularnej książki. Nie może też liczyć na państwowe stypendia czy inne formy wsparcia. Gdyby był tłumaczem ze szwedzkiego czy niemieckiego, mógłby starać się o stypendia finansowane przez te kraje. Niestety, Anglosasi nie są hojni. Tłumacze nie otrzymują też żadnych wypłat z OZZ, a wprowadzenie PLR, czyli wynagrodzenia od wypożyczeń bibliotecznych, prawdopodobnie niewiele zmieni sytuację Hieronima.

Hieronim pracuje przez około 11 miesięcy w roku, często również w weekendy i święta – pozostałe 4 tygodnie to wakacje i choroby. Ten wolny miesiąc to bardzo niedużo – gdyby pracował na etacie, przysługiwałoby mu 26 dni urlopu, plus 113 dni ustawowo wolnych od pracy[3] – łącznie 139 dni, oraz oczywiście płatne zwolnienia. Tymczasem Hieronim ma najwyżej 3 tygodnie wakacji, a połowę dni świątecznych poświęca na pracę. Cóż, wybrał wolny zawód.

W każdym razie Hieronim przez te 11 miesięcy musi zarobić na cały rok – czyli jego roczne dochody po odliczeniu podatku (3276 x 11 = 36 036) trzeba podzielić na 12 miesięcy, co daje 3003 zł netto. Czyli nadal średnia krajowa?

Hieronim kręci głową i wzdycha.

Z tej kwoty przeznacza łącznie około 1000 zł na ubezpieczenie zdrowotne i fundusz emerytalny – stara się też zawsze mieć coś w zapasie na wypadek bardzo częstych opóźnień w płatnościach i nieprzewidzianych wydatków. Fakt, honorarium za książkę wynosi czasem kilkanaście tysięcy złotych. Ale mimo terminów określonych w umowach Hieronim nigdy nie ma pewności, kiedy je dostanie i jak długo będzie musiało mu wystarczyć.

Czy 1000 zł to dużo? Dobrowolna składka zdrowotna ZUS, dająca prawo do korzystania z publicznej służby zdrowia, wynosi obecnie 364,83 zł[4], dobrowolna minimalna składka społeczna (emerytalno-rentowa) – 481,60 zł[5], co daje łącznie 846,43 zł miesięcznie. Oczywiście można zrezygnować z ZUS i opłacać ubezpieczenia prywatnie. Można też nie ubezpieczać się wcale, jak wielu jego kolegów[6].

Po odjęciu 1000 zł Hieronimowi zostaje więc w kieszeni około 2000 zł miesięcznie. To nadal więcej niż płaca minimalna (1750 zł brutto, 1286 zł netto), ale o 1000 zł mniej niż średnia krajowa netto.

Choć Hieronim jest doświadczonym i zdolnym tłumaczem, jego zarobki od około 15 lat właściwie nie rosną – w 2000 roku stawki za przekład literacki wynosiły mniej więcej tyle samo[7]. Jeśli uznać, że ówczesna średnia stawka wynosiła 500 zł brutto, a obecna – 600 zł brutto[8], oznaczałoby to wzrost o 20% w ciągu 15 lat. Tymczasem od roku 2000 średnia pensja brutto w Polsce wzrosła o ponad 100% (z niecałych 2000 zł do powyżej 4000 zł brutto)[9]. Pensja minimalna – o 150% (z 700 zł brutto do 1750 zł brutto)[10]. Wartość rynku książki wzrosła w tym czasie o ponad 40% – z 1,87 mld zł w 2000 roku[11] do 2,67 mld zł w 2012 roku[12].

Przekłady to około 20% wszystkich wydawanych tytułów i 40% tytułów literatury pięknej dla dorosłych. A więc czytelnicy wolą polskich autorów? Jednak nie. Jeśli wziąć pod uwagę nakłady, ten udział jest zdecydowanie większy: w roku 2012 tłumaczenia stanowiły aż 67% nakładu pierwszych wydań literatury pięknej dla dzieci, 71% nakładu pierwszych wydań literatury pięknej dla młodzieży oraz aż 74% nakładu pierwszych wydań literatury pięknej dla dorosłych[13]. Wśród tych książek są również znakomite przekłady Hieronima.

Na otarcie łez pozostaje mu satysfakcja z dobrze wykonanej pracy. A raczej pozostawałaby, gdyby w notkach wydawniczych i recenzjach notorycznie nie pomijano jego nazwiska. Bo w takich wypadkach z twarzy Hieronima znikają nawet resztki uśmiechu.

Opracowanie: Dominika Cieśla-Szymańska, współpraca: Anna Bańkowska, Hanna Jankowska, Jakub Jedliński, Anna Klingofer, Rafał Lisowski, Katarzyna Okrasko, Adam Pluszka, Katarzyna Sosnowska, Łukasz Witczak, Marcin Wróbel.
Tekst ukazał się w „Bibliotece Analiz” nr 17/414, 18 sierpnia 2015.

Przypisy

1. Arkusz wydawniczy to 22 strony maszynopisu po 1800 znaków.
2. Dane GUS z marca 2015.
3. http://www.pit.pl/dni-wolne-od-pracy-12891/.
4. http://www.wskazniki.gofin.pl/8,114,1,wysokosc-skladki-na-dobrowolne-ubezpieczenie-zdrowotne.html.
5. http://www.zus.pl/pliki/poradniki/porad11.pdf
6. Hieronim mógłby także opłacać sobie ubezpieczenie w ramach zaopatrzenia emerytalnego twórców. Zgodnie z danymi ZUS na rok 2015 płaciłby wtedy 754 zł (składka społeczna plus dobrowolna chorobowa), plus składkę zdrowotną 279,41 zł, plus składkę na Fundusz Pracy – 58,20 zł, razem: 1091,61 zł. Musiałby też uzupełnić składki wstecz. Bez składki chorobowej – 1034,08. Gdyby Hieronim miał działalność gospodarczą, przez dwa lata płaciłby 166,79 zł składki społecznej plus 279,41 zł składki zdrowotnej, razem 446,20 zł. Ale po dwóch latach składka społeczna wzrosłaby do 754 zł, i wówczas płaciłby już 1033,41 zł. Mógłby również ożenić się z panią ubezpieczoną w ZUS – wtedy byłby ubezpieczony jako członek rodziny i nie musiałby już płacić składki zdrowotnej, zostałaby mu tylko dobrowolna społeczna. Hieronim rozważa tę możliwość.
7. Krzysztof Fordoński, Polski przekład literacki w warunkach wolnego rynku. Spojrzenie nieobiektywne, prowokacyjne i stronnicze, „Przekładaniec”, nr 7, 2000, dostępne również: http://www.academia.edu/363755/Polski_przek%C5%82ad_literacki_w_warunkach_wolnego_rynku._Spojrzenie_nieobiektywne_prowokacyjne_i_stronnicze.
8. Wyniki ankiety przeprowadzonej przez STL w maju 2015 na próbie liczącej 81 osób.
9. http://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/rynek-pracy/pracujacy-zatrudnieni-wynagrodzenia-koszty-pracy/przecietne-miesieczne-wynagrodzenie-w-gospodarce-narodowej-w-latach-1950-2014,2,1.html
10. http://www.mpips.gov.pl/prawo-pracy/wynagrodzenia/#4.%20Wysoko%C5%9B%C4%87%20minimalnego%20wynagrodzenia%20za%20prac%C4%99%20od%201%20grudnia%201970%20r
11. http://www.ebib.pl/2001/28/golebiewski.html.
12. http://www.instytutksiazki.pl/upload/Files/RYNEK_KSIKI_W_POLSCE_2013.pdf.
13. Ruch wydawniczy w liczbach, http://www.bn.org.pl/download/document/1377611929.pdf.