Małgorzata Kościańska

Tłumaczka języka włoskiego i francuskiego specjalizująca się w scenariuszach filmowych i teatralnych.
Noc czy dzień? Jaki masz system pracy?
Zdecydowanie dzień. Pracuję od 8 do 12 – w przerwie trening, obiad, zakupy – od 16 znowu jestem przy moim biurku. Pracę kończę zazwyczaj około 20:30. Kiedy trafia mi się tłumaczenie prawnicze – a te zawsze są na już – zarywam nockę.
Kanapa czy biurko? Gdzie tłumaczysz?
Pracuję przy wielkim biurku, na którym stoją 2 komputery, leżą słowniki, materiały do nauki włoskiego dla moich uczniów… W trosce o moje plecy kupiłam jakiś czas temu fotel ergonomiczny i bardzo go sobie chwalę.
Słownik elektroniczny czy papierowy?
Przy pierwszej wersji tekstu sztuki teatralnej czy scenariusza wystarcza mi słownik elektroniczny. Następnie zaczynam „rzeźbić” w tekście i wtedy idzie w ruch czterotomowy słownik języka włoskiego.
Wikipedia czy Narodowa? Skąd czerpiesz informacje?
Na ogół wystarcza Wikipedia. Jeśli mam jakieś wątpliwości z zakresu historii sztuki czy architektury, pytam znajomych po studiach kierunkowych.
Kiedy się zablokujesz, to…?
Daję wycisk mojemu ciału (i głowie), czyli robię godzinny trening cardio.
Czytać książkę przed tłumaczeniem czy nie czytać?
Widziałam kilka razy monodram, zanim przełożyłam go na język włoski. Podobnie ze scenariuszami filmowymi – jeśli czas pozwala, to czytam książkę, na podstawie której powstał scenariusz. W przypadku monodramu kilkukrotne obejrzenie spektaklu pozwoliło mi dogłębnie przeżyć ten tekst, a następnie oddać zawarte w nim emocje w języku włoskim.
Najprzyjemniejszy moment w tłumaczeniu?
Kiedy praca nad tekstem idzie regularnym tempem, kiedy jest się już niemal fizycznie zanurzonym w tekście.
A najmniej fajny?
Zmęczenie materiału, kiedy odnoszę wrażenie, że posługuję się językiem pośrednim – gdzieś w połowie drogi między polskim a włoskim.
Redaktor to…?
Miałam styczność raz, przy okazji przekładu pewnej serii popularnonaukowej. Pani redaktor puściła wodze fantazji i zmieniała tekst, ponieważ w jej odczuciu zmiany te lepiej oddawały to, „o co chodziło wydawnictwu”. To były czasy przed członkostwem w STL, więc nie miałam takiej wiedzy i świadomości. Teraz bym się awanturowała na całego 😊
Od kogo uczysz się przekładu?
Pierwsze kroki stawiałam na Uniwersytecie w Bolonii, gdzie mieliśmy zajęcia z prof. Anną Soncini, która zajmuje się przekładem literatury belgijskiej – to było ciekawe doświadczenie tłumaczeniowe, bo z pominięciem języka ojczystego. Poszło mi dobrze i egzamin zdałam z wynikiem 26/30. Z tłumaczy literatury włoskiej cenię Annę Osmólską-Mętrak, a z tłumaczy audiowizualnych Agnieszkę Kamińską, która uświadomiła mi wiele rzeczy jeśli chodzi o ZAIKS i prawa autorskie.
Co powiedziałabyś/powiedziałbyś młodszym tłumaczom? A starszym?
Młodszym, żeby nie zaniżali stawek, bo potem trudno będzie je podnieść. Starszym dziękuję za cenne rady i wsparcie.
A co opowiedziałbyś/ powiedziałabyś ministrowi kultury?
Żeby otworzył szerzej oczy – może wtedy dostrzeże coś więcej niż „nurt patriotyczny”.
Yerba mate czy spirytus? Co daje Ci energię do pracy?
Włoska kawa parzona w kawiarce, którą kupiłam lata temu podczas studiów we Włoszech. Zabieram ją w każdą podróż.
Kot czy gekon? Jakie istoty cię w niej wspierają?
Wybieram psa 😊 Do tego muzyka Radiohead albo jakiś dobry podcast true crime.
Co robisz z egzemplarzami autorskimi?
W moim przypadku to raczej były zaproszenia na spektakl dla rodziny i przyjaciół. Na egzemplarze autorskie jeszcze czekam 😊
Co robisz dla relaksu, czyli Twoje zasady tłumackiego BHP?
Nie będę oryginalna: spacer, dobra książka, trening i dobry komputer z matową matrycą.
Twoja najciekawsza tłumaczeniowa anegdota?
Ta akurat dotyczy tłumaczenia ustnego podczas uroczystości zawarcia związku małżeńskiego. Nie zanotowałam sobie imion i nazwisk nupturientów, ponieważ wyszłam z założenia, że doskonale je pamiętam. Początek uroczystości: pani z USC wita gości i wygłasza standardową formułkę, że „wstępują dziś w związek małżeński pani X i pan Y” (tutaj padają nazwiska). Ja tłumaczę na włoski i nagle czarna dziura (jak oni się nazywają???). Wyszło tak, że przyszli małżonkowie sami się przedstawili i byli bardzo rozbawieni. Ja zdecydowanie mniej. Od tamtej pory nie ufam sobie i zapisuję na kartce imiona i nazwiska.
Ważne dla ciebie książki?
Z włoskiej literatury Italo Calvino, choćby Jeśli zimową nocą podróżny, potem Bassani, Pasolini, Fenoglio, Moravia. Z polskiej literatury czytam już tylko reportaże i biografie. Tutaj prym wiodą Ewa Winnicka, Monika Góra, Magdalena Grzebałkowska, Wojciech Tochman i Cezary Łazarewicz.
Gdyby wszyscy mieli przeczytać Twój jeden przekład – to który?
Scenariusz filmowy, który przetłumaczyłam dla Pana Krzysztofa Zanussiego – bardzo docenił ten przekład. Mam nadzieję, że ten film powstanie.
Co teraz tłumaczysz, przetłumaczyłaś/przetłumaczyłeś albo właśnie ukazało się w Twoim przekładzie?
W marcu 2021 r., w książce Janusza Krawczyka Nazwać, żeby ocalić. Klasycy myśli konserwatorskiej wobec reliktów przeszłości, ukazały się moje przekłady testów Boita i Giovannoniego. Natomiast we Włoszech ukazał się włoski przekład wspomnienia Igora Mitoraja autorstwa Tomasza Ziółkowskiego. Na publikację czekają kolejne przekłady z historii sztuki, choćby dla Instytutu Polonika.